Niedawny artykuł na stronie Wirtualnej Polski sprawił, że specjalnie wiele nie zrozumiałem, bo nie rozumiem fizyki. Jest mi z tego powodu całkiem przykro, bo wydaje się ona fascynująca, ale jedyne moje obcowanie z nauczaniem fizyki, to są koszmary, w których cały rok nie chodziłem na ten (właśnie ten!) przedmiot, po czym następuje koniec semestru i nie mam szans na zaliczenie. Proszę o chociaż dwójkę panią uczącą fizyki, ale ona jest nieubłagana. I tak wraca do mnie ten koszmar dosyć regularnie. Chociaż czy właściwie wraca, skoro być może żyjemy w symulacji?
Melvin Vopson, naukowiec z uniwersytetu w Portsmouth, opublikował pracę, która może zmienić nasze rozumienie rzeczywistości. Jego badania wskazują, że informacja posiada masę, a cząstki elementarne zawierają informacje o sobie. To odkrycie może potwierdzać hipotezę, że żyjemy w symulacji komputerowej.
A jeśli tak jest? Jeśli to wszystko to tylko jakaś chora gra istoty bądź istot większych od nas? Absolutnie nie mam pojęcia, na ile to możliwe i na ile te istoty pozwolą nam dojść do prawdy, bo przecież nami sterują. Nie wiem tego, ale sama myśl o tym, że to wszystko, te wzloty i upadki, to forma symulacji, za którą ktoś odpowiada, jest całkiem uwalniająca.
Najpewniej dzieje się tak, bo przecież wszyscy chcielibyśmy zrzucić odpowiedzialność za swoje nietrafione decyzje, obciążyć winą kogoś innego, kogoś wyżej, kto powinien odpowiadać za ten cały bajzelnik.
Sabine Hossenfelder w swojej książce daje jednak odpór tej teorii. I dowodzi: Zwolennikami teorii multiwszechświata są fizycy, którzy wierzą w rzeczywiste istnienie matematyki, a nie jedynie w to, że jest ona dobrym narzędziem do opisu rzeczywistości. Jeśli więc masz ochotę, możesz wierzyć w istnienie wielu kopii twojej osoby, ale nie ma żadnych dowodów, które by potwierdzały, że tak jest. Hipoteza, że Wszechświat jest komputerową symulacją, nie spełnia obecnych standardów naukowych.
I kto ma rację: Vopson czy Hossenfelder? Ten pierwszy daje nadzieję na pozbycie się balastu odpowiedzialności, a ta druga sprowadza na ziemię i cuci bezwzględnie. A jeśli to istoty wyższe tak zaprogramowały nam rzeczywistość, żebyśmy mieli teraz dylemat do rozwiązania? Nie wiem sam, zbyt słabo rozumiem ten temat, ale fascynuje mnie niezmiennie od lat. Teoria symulacji wywołuje we mnie niepokój, ale z drugiej strony daje też takie poczucie, którego nie miałem od jakichś trzydziestu lat, czyli od czasu, gdy zdałem sobie sprawę, że nie wierzę w Boga. Daje poczucie jakiegoś sensu.